Witajcie na tym Temacie, już dziś pojawiło się pierwsze opowiadanie i od dziś użytkownicy tego pięknego programu Dzieńdobry mogą dopisywać kolejne wątki tego opowiadania.Zapraszam wszystkich i pozdrawiam serdecznie.Opowiadania kontynuację czas zacząć.
Ostatnio edytowano Śr 09 mar, 2005@00:00 przez Bazyl, łącznie edytowano 4 razy
Pewnego pięknego dnia w krainie Dragmontoria, w czasach, gdy wielcy wojownicy walczyli z bestiami i bronili swych pięknych niewiast zaczyna się nasza opowieść. Nie jest to opowiadanie o miłości, choć wszystko by na to wskazywało. Nasza historia zaczyna się w roku skorpiona, dnia 13 kwietnia. W sali głównej zamku Gandelfoks, trzej przyjaciele rozmawiają na temat wyprawy w celu zdobycia środków, na wojnę z wrogami z południa kraju. Rozprawiali tak już 3 godziny, gdy nagle otwarły się drzwi. Wszedł do komnaty posłaniec króla Dragona, niejaki Kardegorius. Witam Panowie-powiedział donośnym głosem Spojrzeli na niego z zaciekawieniem i czekali na jego słowa. Zapraszam Was Panowie do komnaty króla na zebranie wszystkich wojów i dowódców naszego legionu-powiedział Kardegorius. Jak Nasz Pan każe tak też uczynimy-odpowiedzieli prawie chórem przyjaciele. A byli to: Gortfild Wspaniały, Fredrich Olbrzymi i Bardnikus Małym zwany. Udali się oni za Kardegoriusem do komnaty króla. Zebrani tam już byli wszyscy znani wojowie i dowódcy kompanii. Rozmawiali i śmiali się czekając na króla Dragona. Gdy nasi przyjaciele weszli do komnaty, wszyscy spojrzeli na nich z podziwem, gdyż znali ich dokonania i sukcesy w nie jednej wojnie. Przywitali się śmiechem i gromkimi okrzykami. W tej chwili otwarły się drzwi od komnaty i wszedł król z swoim orszakiem. Witam Panowie i cieszę się, że przybyliście-powiedział król. WITAMY WASZĄ WYSOKOŚĆ-zawołali wszyscy razem. Obrady czas zacząć-powiedział król. Rozmowy na temat działań wojennych trwały bardzo bardzo długo. Omawiano możliwości ataku wroga, zabazpieczenia i taktykę. W pewnej chwili król rzekł-Mój przyjacielu udaj się ze swoimi kamratami do kraju Tech i poproś mego kuzyna o przysłanie wojska do obrony mego królestwa. Tak król zwrócił się do samego Gortfilda Wspaniałego. Obiecał mu dać konie i potrzebną broń do obrony w razie niespodziewanego ataku na nich trzech podczas wyprawy. Trzej przyjaciele wstali i z dumą odpowiedzieli-Wiwat nasz Panie będziemy Ci wierni do końca możesz na nas liczyć, kiedy mamy wyruszyć. Wyruszacie jutro rano-powiedział król, a teraz wracajmy do dalszych rozmów i czekającej nas uczty.
Ostatnio edytowano Cz 31 mar, 2005@21:58 przez Bazyl, łącznie edytowano 1 raz
Po tych słowach wrócili do dalszych obrad i czekali na ucztę, która miała się za chwilę rozpocząć. Tymczasem na zamku, w sali na 4 kondygnacji, odbywało się tajne spotkanie, o którym nikt nie wiedział. W komnacie tej były cztery osoby. Każda z tych osób była zakryta kapturem i nosiła długi czarny chabit. Byli to bardzo groźni ludzie. Swoje spotkania trzymali w wielkiej tajemnicy, a kto raz ich zobaczył ginął w strasznych mękach w lochach, do których tylko te cztery osoby miały dostęp. Byli to Hugenot, Kleofas, Getryd oraz Sylwanir, straszni ludzie i czarnoksiężnicy zarazem. Byli oni ludźmi, których każdy się bał. Tym razem na swoim tajnym zebraniu planowali coś bardzo bardzo złego.
Ostatnio edytowano Cz 31 mar, 2005@22:00 przez Bazyl, łącznie edytowano 1 raz
Hugenot powstal i zaczal mowic: "Witajcie to spotkanie powinno odbyc sie juz dawno temu niestety jeden z naszych ludzi zginal...zginal jakub"W tym momecie przemowil jeden zakapturowany czlowiek "Nie wierze!on byl naszym mistrzem!przeciez o tym wiesz!nie moze to byc prawda!NIEEEEE"...wszyscy zamilkli...musieli oni kogos wybrac a na sali byli tez uczniowie.Kleofas powtal "Proponuje mojego ucznia Grifa z ludu Howóf"Powstal Gefryd "Porponuje aby moj uczen zostal wybrany-Noukia"Wszyscy spojrzeli na Sylwanira on jedyny nie powstal az wrescie "Proponuje aby moj uczen-Hoksa zostal wybrany on jedyny zna sily dobra i zla!"Wszyscy zaniemogli...nikt z nich nie znal tych sil....
Tak tych sił nikt nie znał. Choć byli oni dobrymi magami. Hoksa był młodym uczniem swego padawana o imieniu Sylwanir. Sylwanir rzekł-powstań mój uczniu, uczyłem Cię wiele lat i teraz nadeszła chwila byś się sprawdził. Hoksa powstał, był to wysoki młodzieniec o kruczo czarnych włosach i jasno zielonych oczach. Miał on zaledwie 20 lat, ale siłę taką, że dziesięciu ludzi nie dało mu rady. Mój Panie dziękuje Ci za polecenie mojej osoby spełnię, czego pragniesz-odpowiedział Hoksa. Wszyscy spojrzeli na niego z dumą i szeptali w ciszy-tak ten chłopak spełni nasze oczekiwania, znów wrócimy do władzy i pokonamy króla Dragona. Wtem wstał jeden z uczniów zwany Noukia. Chciałbym zabrać głos-powiedział donośnie. I zaczął opowiadać......
Ostatnio edytowano Cz 31 mar, 2005@22:01 przez Bazyl, łącznie edytowano 1 raz
Drodzy zebrani koledzy-powiedział. Nie chcę się chwalić,ale też znam się na mocach tajemnych i siłę mam-dodał Noukia. Zaczoł opowiadać, po krótce chistorię swoich osiągnieć i zdobyte doświadczenie w walce, i na polu bitwy. Na końcu dodał. Mogę pomóc Hoksie i chciałbym mu towarzyszyć w misji, do której został wytypowany,przez swego Nauczyciela-zakończył swoją opowieść Noukia. Zebrani popatrzyli na niego w skupieniu i rozważali jego słowa.
Drodzy zebrani koledzy-powiedział. Nie chcę się chwalić, ale też znam się na mocach tajemnych i siłę mam-dodał Noukia. Zaczął opowiadać, po krótce historię swoich osiągnięć i zdobyte doświadczenie w walce, i na polu bitwy. Na końcu dodał. Mogę pomóc Hoksie i chciałbym mu towarzyszyć w misji, do której został wytypowany, przez swego Nauczyciela-zakończył swoją opowieść Noukia. Zebrani popatrzyli na niego w skupieniu i rozważali jego słowa.
Ostatnio edytowano Cz 31 mar, 2005@22:03 przez Bazyl, łącznie edytowano 1 raz
Zebrani zastanawiali się nad słowami Noukii. Tym czasem wróćmy do sali, gdzie odbywało się spotkanie u króla Dragona i wspaniała uczta. Wszyscy bawili się wspaniale, podawano wykwintne jadło. Pieczenie i potrawy takie, że nie można się było oprzeć pokusie spróbowania. Nagle ku zdziwieniu wszystkich bawiących się król wstał i rzekł podenerwowany. My się tu teraz bawimy, a ważą się losy kraju i królestwa naszego-powiedział król. Wszyscy uciszyli się tak, że nawet było słychać bzykanie muchy za oknem. Zapanowało milczenie, wszyscy popatrzyli po sobie i opuścili głowy. Panowie zapraszam do swojej komnaty na naradę-rzekł król wskazując na trzech przyjaciół Gortfilda Wspaniałego, Fredricha Olbrzymiego i Bardnikusa Małym zwanego. Wyszli oni z królem do jego komnaty, a w sali uczta rozpoczęła się na nowo, choć już nie z takim rozmachem jak na początku. Nasi przyjaciele szli za królem przez korytarz, aby dojść wreszcie do jego prywatnej komnaty, gdzie mieli omówić sprawę wyruszenia w misji. Po otwarciu komnaty, król wszedł pierwszy, za nim przyjaciele i drzwi zamknęły się z trzaskiem. Przed wejściem stanęli dwaj strażnicy, aby nikt nie przeszkadzał w naradzie. Król rzekł..........................
Ostatnio edytowano Cz 31 mar, 2005@22:06 przez Bazyl, łącznie edytowano 1 raz